poniedziałek, 5 sierpnia 2013

"Nigdy nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył cię z gry"

Rozdział pierwszy
(cz.1.)



Siedziałam właśnie w Hogwart Express i po raz 1 jechałam do tej znanej szkoły.
Czy się bałam? Oczywiście! Może nie aż tak bardzo, ale jednak troszkę na pewno. 
Przez 5 lat uczyłam się w Durmstrangu. Teraz przeniosłam się do Hogwartu.
Tatuś tak chciał. Jestem jego ukochaną córeczką i zawsze robię to, o co mnie prosi. Spróbujcie nie posłuchać Lorda Voldemorta...  Jeśli chcecie oberwać Cruciatusem, to droga wolna.
Tak, wiem, nie przedstawiłam się.
Tomione Alexis Riddle melduje się do Waszych usług. W moim przedziale siedzą Nathaniel Black, Severus Snape i Regulus Black. Ja tam nie narzekam. Znam ich od wakacji. Byli na jakimś spotkaniu młodych śmierciożerców.


- Tomione,jak nic trafisz do Slytherinu - stwierdził Regulus.
- Ee..dlaczego tam?Ja chcę do Ravenclawu!- zawołałam oburzona.
- Przecież jesteś Jego córką - odparł z wahaniem kuzyn Belli.
- No i co z tego?Czy to znaczy,że mój wybór ogranicza się tylko do jednego domu?
- No nie.Ale myślałem... - zaczął,ale nie dałam mu skończyć.
- Ty już lepiej nie myśl,Regi - powiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
Nate zaczął się śmiać.
- A poza tym twój starszy o rok brat trafił do Gryffindoru zamiast do Slytherinu.Czyż nie?- spytałam.
Lucjusz Malfoy mówił coś takiego.
- Nie przypominaj mi o tym zdrajcy krwi! - krzyknął Reguś.
- OMFJ! Ale z Was zadufani w sobie czystokrwiści idioci! Czy Wy wszyscy jesteście ograniczeni? Nie gadajcie mi o czystości krwi! Wkurza mnie już ten temat.
Severus spojrzał na mnie ze zdumieniem. Nigdy nie widział żebym krzyczała. Taa, spróbujcie krzyczeć przy takim ojcu... Na pewno Wam na to pozwoli... I jeszcze będzie tym zachwycony... Fuck yea, znowu ten sarkazm.
- Tomionko,skarbie,uspokój się.Chyba nie chcesz żeby pojawiła się tu McGonagall?-do rozmowy włączył się Nathaniel.
Nagle drzwi od naszego przedziału otworzyły się i do środka weszło czterech chłopaków w moim wieku.
- Tak właśnie mi się wydawało, że usłyszałem twój krzyk, braciszku - odezwał się jeden z nich.
Od razu wiedziałam kim jest. Był bardzo przystojny i miał w sobie coś niegrzecznego. To połączenie przyprawiało mnie o zawroty głowy.
- Nie odzywaj się do mnie, zdrajco krwi! - odparował Regulus.
- Och, zamilcz, Regi! - zawołałam.
Kuffa nie wytrzymałam. Po prostu lubię się wtrącać. Przynajmniej tak mówi Bellatrix...
- Kim jesteś, piękna istoto? Jestem pewien, że jeszcze nigdy cię nie widziałem. Zapamiętałbym taką śliczną dziewczynę. A może jesteś aniołem, który spadł z nieba? - zapytał starszy z braci Black.
- Nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać. Nie wydaje mi się też żebym była aniołem. Raczej na odwrót... Jestem Tomione Alexis Riddle, a Ty pewnie jesteś tym słynnym Syriuszem Blackiem o którym tyle słyszałam? - odparłam i uśmiechnęłam się.
- Bardzo niezwykłe imię dla wspaniałej kobiety. Ale pasuje do ciebie. Ktoś ci o mnie opowiadał? Wow. Pewnie same złe rzeczy. Haha... Tak, jam jest Syriusz Black. Ten czarnowłosy chłopak w okularach to James Potter, obok Jamesa stoi Remus Lupin. Ten niski i gruby to Peter P. - Syriusz wziął na siebie problem przedstawienia swoich znajomych.
- Och i Smarkerus tu jest! - zawołał Potter.
Był bardzo spostrzegawczy haha
Biedny Severus. Mówił mi kiedyś, że nienawidzi Potterka. Teraz widzę, że z wzajemnością.
- Severus to mój przyjaciel - powiedziałam i spojrzałam na Jamesa z urazą.
- Naprawdę? Przecież on nigdy nie myje włosów - zdziwił się ten najmniejszy z Gryfonów.
Peter, Piter czy jak mu tam było... Nie pamiętam. Ale to już nie ważne.
- Och, serio? No to masz błędne informacje - odparłam z urazą.
Nie będzie mi tu jakiś idiota obrażał Sevisia kochanego! Tym bardziej, że Sev przecież myje swoje włosy... I to codziennie!
- Jak to? - zapytał Peter.
Ach, przypomniałam sobie jego imię!
- Normalnie. On codziennie myje włosy - wyjaśniłam.
- Nie widać - stwierdził rozczochrany James.
- Nikt cię nie pytał o zdanie, Potter! - krzyknął Nathaniel.
- A co taki Ślizgon jak Ty może mi zrobić?! - zaśmiał się okularnik.
- Zrzucę cię z miotły podczas następnego meczu quidditcha! - zagroził Nate.
- Zawsze tak mówisz, Black! I jeszcze nigdy tego nie zrobiłeś! - odparował Potter.
Syriusz ziewnął znudzony. Usiadł na wolnym miejscu obok mnie.
- A Ty grasz w quidditcha? - spytał przystojny Gryfon.
- Nie. To strata czasu. Wolę wykorzystać go na naukę - odpowiedziałam szybko.
- Mówisz jak typowa Krukonka - powiedział Syriusz, puszczając mi oczko.
- Mam nadzieję, że trafię do ravenclawu. Ale Twój mały braciszek uważa, że moje miejsce jest w Slytherinie - odparłam i skrzywiłam się na samą myśl, że mogę tam wylądować.
W końcu geny tatusia mówią same za siebie... Dziedzic Slytherina i tak dalej... Nie, ja nie chcę mieszkać w lochach!




                                 
* Dalszy ciąg jutro.

                                      Tomione































czwartek, 1 sierpnia 2013

Nigdy nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył cię z gry

W kilku słowach o tym blogu ^^

To nie będzie typowe love story ze szczęśliwym zakończeniem. Ja lubię kiedy coś się dzieje, jest wiele komplikacji i zwrotów akcji. Postaram się stworzyć taką historię aby Was zaciekawić. Bo ja nie piszę dla siebie, tylko dla Was...
Mam nadzieję, że okażecie wyrozumiałość. To dopiero mój drugi blog dostępny w zasobach internetu więc jeszcze nie jestem aż tak obeznana.
Rozdział pojawi się jutro, został już przepisany jednak muszę dokonać kilku przeróbek.

Pozdrawiam
Tomione